Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Bezimienny VI - OP8GFL
Drewniany kamień
Właściciel: Sir Black
Ta skrzynka należy do GeoŚcieżki!
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 60 m n.p.m.
 Województwo: Polska > pomorskie
Typ skrzynki: Quiz
Wielkość: Mikro
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 26-07-2016
Data utworzenia: 29-05-2016
Data opublikowania: 26-07-2016
Ostatnio zmodyfikowano: 21-02-2023
29x znaleziona
1x nieznaleziona
0 komentarze
watchers 1 obserwatorów
55 odwiedzających
26 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Potrzebny kompas  Weź coś do pisania  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

Zostałem uwięziony w miejscu, w którym pojawiłem się na ziemi po raz pierwszy. To właśnie tutaj uderzył o ziemię srebrno-złoty, ognisty piorun, z którego się narodziłem. Ale to nie on spowodował pęknięcie kamienia. Nie wiem czy pozostali również zostali skazani na miejsca swoich narodzin, gdyż moje imię było wywołane jako pierwsze, jako pierwszemu odebrane, pierwszy zostałem poddany karze. Zastanawiałem się kilka razy,  jak odebrać kolejność wymierzania kary. Czy to, że zostałem skazany jako pierwszy, oznacza, że najbardziej zawiniłem? Czy może właśnie najmniej? Moja kara zaczęła obowiązywać najszybciej, więc najszybciej ze wszystkich będę miał szansę na uwolnienie? A może znaczenie miała kolejność alfabetyczna, co oznaczałoby, że moje dawne imię zaczynało się na którąś z początkowych liter alfabetu. A może kolejność to zupełny przypadek? Nie wiem i pewnie się tego nie dowiem, za to faktem jest, że zostałem skazany, aby Wam to dobrze zobrazować i abyście zrozumieli moje emocje, na dom rodzinny. Dodatkowo, jak się kiedyś dowiedziałem, miejsca, w które uderzyły pioruny, z jakich się narodziliśmy, nie były przypadkowe. Były to miejsca nasycone mocą i przepełnione pozytywną energią, wyczuwalną nie tylko dla istot nadprzyrodzonych. Więc usytuowanie miejsca odbywania mojej kary, też mogło wskazywać, że moje przewina była nieco lżejsza od innych. Chyba, że chodziło o to, iż miałem tego miejsca strzec.

Zazwyczaj nie było z tym wiele kłopotu, raz jeden sytuacja zrobiła się poważna i od razu po przybyciu tej dwójki, wywnioskowałem, że tym razem będą kłopoty. Miałem tu takiego pająka, wił sobie od lat pajęczynę na tej samej gałęzi, przyzwyczaiłem się do niego, był nieodłączną częścią tego miejsca. Można powiedzieć, że darzyłem go sympatią, taki mój mały przyjaciel, z którym nie da się pogadać ani go pogłaskać, ale on tu zawsze jest. Po przybyciu tutaj, bez zastanowienia, od razu z marszu skierowali się do owej gałęzi, ona schwytała pająka, wsadziła sobie do ust i pocałowała swego towarzysza, do tej pory nie wiem, które z nich połknęło mojego przyjaciela. Porównałbym to do sytuacji, kiedy stoicie przed domem, na chodniku leży Wasz pies, ulicą nadjeżdża samochód. Kierowca celowo wjeżdża na chodnik i patrząc się Wam prosto w oczy przejeżdża Waszego psa. Taki pokaz zuchwałości i siły. Pora, kiedy się pojawili, nie była przypadkowa, ostatnie promienie zachodzącego słońca, zmierzch i szarówa, czas kiedy noc tryumfuje i przechyla na swoją szalę walkę z dniem.

To, skąd wiedzieli o pająku, okazało się za chwilę najmniejszym zmartwieniem. Kobieta wyjęła z torby jakaś małą laleczkę, trzymając ją oburącz skierowała w miejsce teraz już pustej pajęczyny, pochyliła lekko głowę do przodu, źrenice podniosła ku górze i szeptała coś pod nosem. Zdrętwiałem, nie mogłem się poruszyć, wtedy kobieta położyła lalkę na mrowisku, momentalnie oblazły ją mrówki, a ja zacząłem odczuwać niesamowity ból, jakby dziesiątki psów chciały rozszarpać moje ciało na kawałki. Mężczyzna, wziął zdobiony, udekorowany czarnymi piórami łuk i strzałę, która posiadała grot z jakiegoś szlachetnego kamienia, nie poznałem z jakiego. Kobieta w tym samym czasie wyjęła z torby drugą lakę i powtórzyła rytuał jak za pierwszym razem, tyle że teraz trzymając ją oburącz skierowała w stronę towarzysza. Temu oczy wywróciły się białkami do góry, obrócił się w moim kierunku, napiął cięciwę, strzelił. W tym samym momencie kiedy wypuszczał strzałę, ustąpił ból rozrywania przez psy, ustąpiło odrętwienie, spojrzałem na mrowisko, na lalce siedziała tylko Królowa Mrówek. Wystarczyło mi czasu na tyle, abym zrobił unik, trafił mnie, lecz tylko ranił. Kiedy mogłem się już poruszać, mimo, że raniony, nie mieli ze mną żadnych szans. Powiem tylko tyle, że teraz ich ciała spoczywają pod tym kamieniem, taki paradoks, miejsce narodzin i pochówku w jednym. Tyle, że aby nie było, żem jest taki szlachetny, że pochowałem swoich niedoszłych oprawców, spoczęli tam tylko z jednego powodu - jak wspomniałem, nie wiem, które z nich połknęło mojego przyjaciela, a nie chciałem zabierać go z jego ulubionego miejsca. Tu był jego dom i tu postanowiłem go pogrzebać. Zasłużył na to, w przeciwieństwie do tych dwojga. Królowa Mrówek… Tak oto małe stworzonko uratowało potężnego anioła, gdy Królowa mnie pocałowała.

O zajściu przypominają mi teraz trzy rzeczy. Pęknięty kamień, który w miejscu szczeliny skruszał, gdy polała się na niego moja krew, kiedym został raniony. Dusze napastników, które pojawiają się i chodzą za mną w postaci dwóch cieni, od momentu, kiedy słońce przekroczy swoją maksymalną wysokość na niebie danego dnia i rozpocznie swoją wędrówkę ku zachodowi, wraz z ostatnim promieniem znikają. I to największe zmartwienie... skąd wiedzieli o mnie...?

Krótko po tym wydarzeniu dostałem wiadomość, jej treść zwaliła mnie z nóg, a osoba posłańca co najmniej bardzo mocno zaskoczyła i wprowadziła w osłupienie. Marmil - dziwne imię, dziwna postać, za dużo swobody, za dużo możliwości, za mało kontroli. Ponoć owoc zakazanej miłości wróżki i wilkołaka. Tułów w kształcie balona, osadzony na krótkich łapkach przypominających nieco kurze. Rączki krótkie, tak że nie mógł ich ze sobą złączyć. Z pleców wyrastały mu skrzydła, przypominające fakturą te muchy. Głowa, kolejny balon z wielkim, długim, luźnym nosem majtającym się na różne strony podczas lotu. Wszystko około metra z głową i tymi śmiesznymi łapami, dopełniane przez kępki sierści wyrastające nieregularnie na całym ciele. Owa postać parała się przenoszeniem wiadomości miedzy storami jasną i ciemną, bo przedstawiciele żadnej nie mieli ochoty wybierać się na terytorium wroga bez wyraźniej potrzeby, a bywały sytuacje, że  kontaktować się ze sobą musieliśmy. Natomiast on ze względu na swoje pochodzenie tolerowany był po obu stronach i niepisana umowa była taka, że żadna go nie krzywdziła. Tyle, iż ja uważam, że łatwo go kupić, nigdy go nie szanowałem, nie ufałem mu i po porostu nie lubiłem, zresztą ze wzajemnością - powiedzieć, że on za mną też nie przepadał, to jak nic nie powiedzieć. I z tego co wiem, Sir Black darzy go identycznymi uczuciami jak ja, nigdy nie zlecił mu przekazania wiadomości na drugą stronę, a już takie polecenia, jakie ja otrzymałem, przekazywał twarzą w twarz.

Skąd wzięła się nienawiść Marmila do mojej anielskości? Już mówię. Wymyśliłem mu przezwisko, które wzięło się od sposobu, w jaki siadał na oparciach krzeseł czy gałęziach, jego zajęcia i uczuć jakimi go większość darzyła. Przezwisko owo szybko się rozniosło i łatwo przyjęło. Za co on mnie znienawidził i szukał rewanżu. A brzmi ono: Klamerka. Czemu? Łapie się tymi małymi łapkami np. oparcia krzesła, niczym wróbelek gałęzi i przypomina właśnie klamerkę zapiętą na sznurze. Wykonuje zadanie, którego nikt inny nie wykona, co zastąpi klamerkę? A jak Wam zagnie lub zniszczy się klamerka, to co poczujecie?

Przeczytałem wiadomość, niby wszystko gra, pieczęć Sir Blacka, sygnowane jego podpisem, nie mając innego wyjścia odpowiedź musiałem przekazać kurierowi w osobie Marmila. Minęło sporo czasu, ale ani odpowiedzi od szefa, ani nie pojawił się u mnie, o co go w wiadomości prosiłem. Marmilowi nie ufam, to wiecie, wiecie też, że on szuka na mnie rewanżu. Muszę się koniecznie zobaczyć z Sir Blackeim, ale wpierw ktoś z Was musi mnie stąd uwolnić. Tylko nie wiem, czy wtedy te dwa cienie nie przyczepią się do tej osoby. W każdym razie lepiej oglądaj się za siebie, gdy słońce rozpocznie swój marsz ku zachodowi.

W wiadomości, którą przeczytałem, dostałem rozkaz popełnienia samobójstwa...

Autor tekstu: T.A.J.

 

ZANIM WYRUSZYSZ NA TRASĘ KONIECZNIE PRZECZYTAJ OPIS GEOŚCIEŻKI !!!

 

Skrzynka

Aby otrzymać informacje o miejscu ukrycia wszystkich skrzynek z projektu, musisz mi odpowiedzieć na pytanie: Ilu aniołów mieści się na ostrzu szpilki?

Współrzędne wskazują na skrzyżowanie dróg. Z tego punktu udaj się drogą na północny zachód, odszukaj duży pęknięty kamień, od niego udaj się około 21 m na azymut 90°. Skrzynki szukaj przy obiekcie przedstawionym na zdjęciu.

Na większej części kamienia znajdziesz datę, spisz trzecią cyfrę z tej daty. Potrzebna Ci będzie do zlokalizowania miejsca ukrycia skrzynki Sine Nomine.

Zasady reaktywacji Reaktywacja jest zabroniona i nie ma od tego wyjątków.
Przeczytaj więcej o reaktywacji skrzynek TUTAJ
Obrazki/zdjęcia
Obiekt
Wpisy do logu: znaleziona 29x nieznaleziona 1x komentarz 0x Wszystkie wpisy