Jest to smutna historia o starej koleśnicy, która od zawsze chciała zostać czymś więcej niż zwykłą podpórką pod pług. Od najmłodszych lat wykonywała najcięższe prace rolne dla swojego pana, babrając się przy tym w błocie i gnoju bez choćby słowa wdzięczności czy kropli smaru. Lecz pewnego dnia, gdy na jej drodze stanął nieznajomy przybysz ze wschodu, wszystko się zmieniło. Wędrowiec przejęty historią koleśnicy, przeistoczył ją w dumnej postawy armatę, której blask świecącego się jak psu... łańcuch działa, oślepiał wszystkich wokoło. Wyposażoną w nadludzką moc armatą zawładnęła żądza zemsty na wszystkich, którzy wykorzystywali ją wyłącznie dla własnych korzyści. Gospodarstwo swego ciemiężyciela przeobraziła w obraz rodem z tolkienowskiego mordoru, lecz w swym amoku nie poprzestała na tym i stała się postrachem okolicznych wsi, niszcząc wszystko co stanie jej na drodze. Gdy wędrowiec spostrzegł co uczynił, postanowił naprawić swój błąd i pełnym tchem wykrzyknął "hej hej hej, na na na na", na które to słowa krwiożercza armata niczym zaczarowana zastygła w bezruchu, a cały bijący od niej blask zgasł niczym wypalony znicz. Gdy opadł już siarczysty dym, możnowładca zamku Olsztyn postanowił wystawić armatę na krzywym rondzie by przypominała wszystkim koleśnicom gdzie ich miejsce. Postawa zaczarowanej armaty była niepochlebna, jednak po tych wydarzeniach właściciele zaczęli lepiej traktować swoje maszyny, a wszyscy wynieśli z tej historii cenną lekcję.