Mała przerwa na złapanie oddechu, zawiązanie butów i przeczekanie, aż wyprzedzi nas krzykliwa rodzinka... Rozglądam się wokół... Zakręt, który mógłby śmiało nosić miano zakrętu śmierci, gdyby jeździły tędy samochody. Strumień skapuje z góry, gdzieś pod nogami i dalej w dół jarem. Jarem, który z dwóch przez drogę łączy się w jeden. Ogrom przyrody jest zachwycający, rzeźbi sobie swoje własne szlaki nie zważając na nikogo.
Warto się tu chwilę rozejrzeć. Dlatego zapraszam na skrzynkę.
Warto też uważać na rowerzystów, choć na tym odcinku nie jest ich zbyt wielu.
Skrzynka założona na wysokości około 1,5 metra w niecce skalnej.