Dziennik pokładowy
Kapitana Colberga vel Koło( )brzega
Nagle gdy już na swym statku wypływałem na codzienny patrol brzegu Kołobrzeskiego, usłyszałem w porcie huk dział, których kule uderzyły w jakże piękną latarnię wybudowaną przez mojego dziadka. Były to dwie fregaty które co godzinę atakowały plażę aby okraść napchanych kasą turystów ($ szczególe z Niemiec $). No i znów bijatyka, No i znów bijatyka, bijatyka cały dzień, I porąbany dzień, I porąbany łeb, razem bracia aż po zmierzch. Jedna z pirackich fregat poszła nad dno w tej potyczce, i została tylko jedna. Jestem zbyt zmęczony atakami (co godzinnymi atakami) fregat i innych statków zmierzających ku Kołobrzeskiej fortunie, w tym statkiem Wikingów z Normandii, Wojskowym ścigaczem i konkwistadorami Krzysztofa Kolumba na Santa Marii.
PRZECHODZĘ NA MORSKĄ EMERYTURĘ
I OFICJALNIE KOŃCZĘ WACHTĘ.
P.S. Na pamiątkę mojej służby ukryłem nocą na "Piracie" skrzynkę, w której są kawałki mojego dziennika i kości do gry, które dostałem od Arabelli Drumond w tajnym liście. Przeznaczam je dla trzech pierwszych znalazców skrzynki.
CZERWONA- dla pierwszego
ŻÓŁTA- dla drugiego
ZIELONA- dla trzeciego
Szczurze lądowy!
Pewnie nie masz tyle odwagi co ja i podejmiesz skrzynkę w dzień, dlatego zapłacisz 30 zł za wejście na ich okręt i przepiękny rejs.
Rejsy odbywają się tylko w okresie letnim.