Przyjmuje się, że Powstanie Warszawskie zaczęło się 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 1700. Faktycznie jednak pierwsze walki miały miejsce w różnych częściach miasta przed Godziną „W”. Najwcześniej zaczęli się bić Powstańcy z Żoliborza.
1 Sierpnia tuż przed godziną 13:00 ppor. Bogdan Kunert („Szajer”), dowodzący 226. plutonem wchodzącym w skład 9. Kompanii Dywersyjnej (od 5 sierpnia 1944 r. Zgrupowanie „Żniwiarz”), poruczył kpr. pchor. Zdzisławowi Sierpińskiemu („Świda”) przetransportować broń ze skrytki przy ul. Wespazjana Kochowskiego do jednego z domów u zbiegu ulicy Mikołaja Gomółki z Józefa Sułkowskiego. Do pomocy „Świda” otrzymał 6 ludzi.
Polacy wyruszyli od razu. Szli nie wzbudzając podejrzeń. Przed składem broni „Świda” dyskretnie wydał rozkazy. Strzelcy: Jan Wąsowski („Longinus”) i Jan Migdalski („Bogdan”) mieli stanąć po drugiej stronie ul. Krasińskiego i czekać na wyjście ekipy niosącej broń. Dwaj starsi strzelcy: Jan Domaniewski („Wilk”) i Zbigniew Sawicki („Horodeński”) czekali u wylotu ul. Pawła Suzina z ul. Krasińskiego. Chodziło o to, by transportujący broń żołnierze byli dyskretnie ubezpieczani z tyłu i z przodu.
Żołnierze ubezpieczenia zobaczyli „Świdę” i dwóch innych żołnierzy niedługo potem. Nieśli obleczoną brezentem broń. Około godziny 1350 niosący paczki weszli na pas zieleni oddzielający nitki ul. Krasińskiego.
Wtem usłyszeli miarowy stukot silnika samochodowego. Kiedy się przyjrzeli, zobaczyli że czterech siedzących w aucie ludzi jest umundurowanych, a na głowach mają hełmy. Na ich piersiach pobłyskiwały charakterystyczne ryngrafy żandarmerii. Jechali z Instytutu Chemicznego w stronę placu Wilsona.
Wydawało się, że Niemcy nie zwrócili uwagi na przechodzących ulicę Polaków. Samochód jednak zatrzymał się za skrzyżowaniem z ul. Suzina. Niemcy wyskoczyli z wozu i zaczęli strzelać do Polaków. „Świda” i jego dwóch kompanów padło na ziemię
Niemcy byli zaskoczeni, kiedy upadł ranny pierwszy z nich. To „Wilk” skutecznie ostrzelał patrol ze swojego MP 40. Zaraz dał znać o sobie „Horodeński”. Po kilku sekundach do walki weszli „Longinus” i „Bogdan”. Niemcy byli w impasie, mieli rannych. Ostrzeliwując się, zapakowali się do auta i opuścili czym prędzej teren walki.
Przypadkowe odkrycie
Kilkadziesiąt minut po walce, około 14:30, na miejscu zdarzenia pojawił się patrol jednostek szybkiego reagowania (tzw. überfallkommando). Ulica Krasińskiego została zamknięta. Żołnierze zaczęli przetrząsać dom po domu, poszukując drużyny kpr. pchor. Sierpińskiego.
W budynku kotłowni, przy skrzyżowaniu ul. Krasińskiego z Suzina, jeden z żołnierzy zobaczył przez okno pobierających broń kilkudziesięciu żołnierzy z IV Batalionu OW PPS im. Jarosława Dąbrowskiego. Sięgnął po granat i już miał wyciągnąć zawleczkę, kiedy celną serią położył go jeden z ubezpieczających koncentrację Polaków.
Zaczęła się ostra strzelanina. Niemcy zaczęli okrążać budynek. Dowodzący oddziałem ppor. Zygmunt Grudniewski („Zając”) zauważył ten manewr i wycofał większość oddziału. Kotłownię obsadzało niewielkie ubezpieczenie pod dowództwem ppor. Aleksandra Loewensteina („Borowicz”). Ich zadaniem było „kupić” jak najwięcej czasu kolegom, po czym sami mieli się wycofać.
Fragmenty opisu ze strony
Mały plastikowy pojemniczek pod kordami ale że jest trochę od miejsca które chcę pokazać oddalone więc do zalogowania skrzynki potrzebne będzie hasło.
Na ścianie budynku wmurowanych jest 20 tabliczek z imionami i nazwiskami poległych Żołnierzy.
Tylko na jednej z nich jest sam Pseudonim. Ten pseudonim jest hasłem do zalogowania.
Pisany tak jak na tabliczce, dużymi literami.
________________________________________________________________________________
Niedaleko są również skrzynki poświęcone Powstaniu Warszawskiemu na Żoliborzu
Reduta Żoliborza - Twierdza Zmartwychwstanek - OP86GW
Skwerek Kompanii AK "Żniwiarz" - OP68EC
Olga Przyłęcka - Bo to była Polka - OP86MX
__________________________________________________________