Kesz jest częścią serii Elegant z Mosiny.
- 1...2...3...4...5...1...2...3...4...5... – obrót – 1...2...3...4...5...1...2...3...4...5... – obrót. Józef nie mógł ustać w miejscu. Skórzane wykwintne buty z cielęcej skóry miarowo uderzały obcasami o bruk parkowej ścieżki. Stanął, spojrzał na pomnik. Mieli się spotkać „przy Karolu”. Pfff – spuścił powietrze z płuc. Poprawił kołnierz swojej najlepszej koszuli i ulubiony krawat, już chyba po raz setny odkąd się tu zjawił. Strzepnął marynarkę, jak gdyby pokryta była niewidzialny pyłem. Kupił ją specjalnie na tę okazję. Już od miesiąca przeglądał propozycje kompletów modnych w tym sezonie – nie mógł pozwolić, by nieodpowiedni ubiór zepsuł wyjątkowość tak ważnej dla niego chwili. Jedyne czego nie przewidział w swoim planie to zdenerwowanie. Ręce trzęsły się niemiłosiernie i choć płynący po jego plecach pot był adekwatny do wysokiej temperatury czerwcowego popołudnia, towarzyszył uczuciu, paradoksalnie, zziębnięcia. - Może policzę od tyłu? 10…9…8…
- Józek! – odwrócił się.
– Basiu! – krzyknął czując jak gdyby cios prosto w żołądek. Dziewczyna podbiegła do niego i pocałowała go szybko w usta.
– Wybacz to spóźnienie, najpierw autobus stał na przejeździe w Lasku, a potem ten korek przed Mosiną… Nawet nie zdążyłam się przebrać! – powiedziała rozżalona wskazując jeansy i nieco wygniecioną koszulkę – Ależ gorąco! Strasznie! Trzeba mi było pociągiem jechać! – dodała przykładając dłonie do czerwonej od biegu twarzy. Szybko spojrzała na ekran swojego telefonu – Boże! Jak ja wyglądam?! A Ty chciałeś do restauracji! Niech to! To… może… Skoczę jeszcze do domu… Już…sama nie wiem… Tyle czekałeś! –zaczęła kręcić głową załamując się feralnością sytuacji.
– Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie – Józek uśmiechnął się, przytulając ją do siebie.
Nagle impuls – dzwonek i dźwięk hamulca – UWAŻAJ! – krzyknął do ukochanej i pociągnął ją, upadając razem z nią na trawę. Rowerzysta przemknął dalej, nawet nie oglądając się na nich. – IDIOTA!!! Co za… grrr!!! – wściekł się Józef. Jasne spodnie całe zielone! – Rozjechałby mi narzeczoną w dniu zaręczyn! O…u… - spojrzał przerażony na Basię. Taka gafa! Szybko uklęknął przy wciąż leżącej Basi. „Baśka, ożeń się ze mną” powiedział szybko, gorączkowo szukając pierścionka w kieszeniach. Dopiero gdy okazały się być puste, zdał sobie sprawę z niedorzeczności swoich słów. Spojrzał na nią zażenowany. Ona uśmiechnęła się. – Pewnie, mój ty …
(opowiadanie autorstwa M.)
KESZ:
Na kordach, trochę większe mikro. Ustawiaj pionowo, możesz go nawet trochę wbić w "ziemię", żeby nie wyleciał.
IN: 3x certyfikaty
Nie zapomnij zapisać literocyfry do finału!
Miejsce ruchliwe! Po podjęciu oddalcie się na pewną odległość, żeby nie spalić skrytki.