O pół mili od Łodzi, w stronie południowej, pod wsią Chojny, spoczną oczy przechodnia na wielkim, szaro-marmurowym kamieniu, wysokim na trzynaście łokci, na którym sterczy złocony krzyż, prawie cztery stóp wysoki. Jest o nim legenda prosta, rzewna. Przed laty 218, nieopodal drogi, tu właśnie, gdzie teraz poważny wznosi się kolos, siedział chłopczyna mały, gorzkimi zalewając się łzami. W dziecinnym wieku uderzył już o ciernie na drodze życia, wcześnie go los powiódł przez srogą szkołę doświadczenia.
Gdy tak siedzi zapłakany, zdala rozległ się tentent i coraz bliżej widać pędzącą bryczkę; chłopczyna powstał; łzy dziecinne wstrzymały spieszącego podróżnego, który wezwawszy chłopczyka, pytał go o powód łez. Chłopiec był sierotą, bez przyjaciół, bez krewnych, a od wczoraj i bez przytułku; bo nowy gospodarz wypędził go z dawnej chaty jego rodziców.
Ten widok niedoli żywo dotknął prawego obywatela z krakowskich okolic; zabrał on z sobą chłopczynę, a sam nie mają dzieci, zlał na niego całą troskliwość ojcowską. /.../ śmierć szlachetnego ziemianina uczyniła biednego sierotę dziedzicem obszernej majętności; ale prawe jego serce uważało za obowiązek okazać swą wdzięczność Niebu za tak cudownie w ciężkiej chwili zesłaną opiekę; tu więc, na miejscu, gdzie go dobroczyńca przed laty jako płaczącego zastał sierotę, wyniósł kolos, ze znamieniem wiary i wyrył na nim na pamiątkę rok 1634.
Tym chłopcem był niejaki Jan Mulinowicz, obywatel z krakowskiego.
Wzruszający opis nie dostarcza szczegółów, aby je odtworzyć warto sięgnąć do starych gazet i wspomnień mieszkańców tej dzielnicy. Wyłoni się z nich obraz najstarszego w Polsce pomnika (słynna Kolumna Zygmunta powstała dopiero w 1644 r.), który zniszczony w 1939 r. przez hitlerowców, przetrwał w naszej świadomości dzięki nazwie ulicy Kolumny.
Pomnik składał się z wysokiego czworokątnego piedestału (ok. 2 m), wykonanego z czarnego marmuru i smukłej kolumny z szarego marmuru, o łącznej wysokości ok. 8 m. Na oszlifowanych bokach podstawy znajdowały się złocone łacińskie napisy fundacyjne i religijne, a może także objaśniające ideę wybudowania pomnika.Rodzina nazwisku Mulinowicz zamieszkiwała przed wiekami w Krakowie i z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że była tożsama z chojeńskim sierotą Jankiem.
W 1917 r. mieszkańcy Starych Chojen umieścili u podnóża pomnika głaz upamiętniający Tadeusza Kościuszkę i Wojciecha Bartosza Głowackiego, a całość ogrodzili niskim ceglanym murem. Patriotyczny napis stał się po latach prawdopodobną przyczyną zniszczenia całego pomnika, który podzielił okupacyjny los wszystkich łódzkich monumentów. Po odzyskaniu wolności postawiono w tym miejscu postument z figurą Chrystusa która stoi tam do dziś.
Źródło: Spacerownik Łódzki 2 Autor.M Domanowska R.Bonisławski J.Podolska
Kesz ukryty jest gdzieś w iglaku po prawej stronie od postumentu.