W grudniu 1970 w kilku miastach na Wybrzeżu doszło do strajków, demonstracji i starć ulicznych, spacyfikowanych przez milicję i wojsko. Wieczorem 12 grudnia radio i telewizja, a 13 grudnia również prasa ("Trybuna Ludu") podały informacje o wprowadzeniu podwyżek cen niektórych produktów - głównie żywności i opału. Podwyżki oznaczały wzrost kosztów życia i uderzały najsilniej w najgorzej zarabiających, w tym w robotników. Stało się to bezpośrednią przyczyną wydarzeń grudniowych.
Pierwsze protesty przeciwko wprowadzeniu nowych cen wybuchły 14 grudnia 1970 roku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Demonstrację stłumiono siłą, milicja użyła gazu łzawiącego, wielu uczestników strajku aresztowano. Następnego dnia, 15 grudnia, ogłoszono strajk powszechny, do którego przystąpiły: Stocznia Gdyńska im. Komuny Paryskiej, Port Północny i Stocznia Remontowa w Gdańsku. Powołano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Rozpoczęły się wielotysięczne demonstracje na ulicach Trójmiasta. Wieczorem 16 grudnia 1970 roku wicepremier Stanisław Kociołek, jak gdyby nic się nie stało, wezwał gdyńskich robotników do powrotu do pracy. W tym samym czasie wojsko i milicja dostały rozkaz zablokowania dostępu do stoczni i portu. Do dziś nie wiadomo, czy była to świadoma prowokacja, czy też tragiczny zbieg okoliczności.
Od godziny 5.00 kolejkami miejskimi przybywały na przystanek Gdynia - Stocznia pierwsze grupy robotników. Przez megafon podawano ogłoszenie o przerwaniu pracy w stoczni. Apelowano o powrót do domów. Na peronie gromadziło się coraz więcej ludzi. Droga w kierunku portu i stoczni była zablokowana przez oddziały wojska. Wkrótce na peronie zgromadziło się ponad 3 tys. osób, które ruszyły w kierunku stoczni. Robotnikom drogę zagrodziła kolumna czołgów, żołnierze i milicja.
Po pierwszym strzale ostrzegawczym wojsko zaczęło strzelać do stoczniowców. Ludzie nie mieli gdzie uciekać. Padli pierwsi ranni i zabici. Zginęło 11 osób: Brunon Drywa, Zbigniew Godlewski, Jan Kałużny, Jerzy Kuchcik, Stanisław Lewandowski, Zbigniew Nastały, Józef Pawłowski, Ludwik Piernicki, Jan Polechoński, Zygmunt Polito, Stanisław Sieradzan.
Masakra na przystanku rozpętała całodniowe walki uliczne. Ze śmigłowców zrzucano na protestujących pojemniki z gazem łzawiącym, a według niektórych przekazów również strzelano. Zginęły kolejne osoby: Apolinary Formela, Zygmunt Gliniecki, Jerzy Skonieczka, Marian Wójcik, Zbigniew Wycichowski, Waldemar Zajczonko i Janusz Żebrowski.
Tego dnia w Gdyni zginęło 18 osób. Setki zatrzymanych zostało skatowanych przez milicję i wojsko. Większość grudniowych ofiar stanowili chłopcy w wieku szkolnym oraz młodzi mężczyźni, głównie robotnicy. Do dziś nie ukarano osób odpowiedzialnych za wydanie zbrodniczych rozkazów strzelania do manifestantów, choć śledztwo i proces w tej sprawie ciągną się już od ponad dwudziestu lat. Z roku na rok ubywa zarówno świadków, jak i oskarżonych.
Powstało wiele utworów upamiętniających gdyński "Czarny czwartek". Jednak na mnie osobiście największe wrażenie robi "Ballada o Janku Wiśniewskim" w wykonaniu Kazika. Polecam również obejrzeć film "Czarny czwartek" w reżyserii Antoniego Krauze pod tym linkiem.
"Ojciec oczekiwał synów oraz chleba
Nie wiedział, że zaszli po chleb aż do nieba.
A za jego synów, Ci co pozostali
Pięścią, krwią, kamieniem, historię pisali...
Zamiast odpowiedzi, do tłumu się strzela
Umiera stoczniowiec, na rękach dokera."
Tadek Firma Solo - Ballada Grudniowa
Mikropojemnik ukryty pod współrzędnymi.