"Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu."
Może nie jest do szpital psychiatryczny, chociaż wszędobylskie graffiti świadczy o tym, że coś jest na rzeczy. Może obiekt nie jest zbyt atrakcyjny, ale wciąż jest to łatwo dostępny, wielopoziomowy urbex. Może nie mam tak lekkiego pióra (klawiatury?), jak właściciel skrzynki, która kiedyś, dawno temu była umieszczona praktycznie w tym samym miejscu i... zaginęła. Ale nadal chcę Wam pokazać, że warto tam zajrzeć, poszwędać się bez celu, podziwiać widoki z okien lub z dachu opuszczonej modelarni-odlewni zakładów Wifama-Prexer.
"Jak się człowiek skupi, może usłyszeć nawet bicie własnego serca."
Trochę o obiekcie:
Do obecnych czasów "Wifama" przeszła szereg przekształceń, zarówno co do wielkości, wyposażenia, jak i profilu produkcji. Znak firmowy Zakładu został rozsławiony jako producenta cieszących się uznaniem użytkowników przędzarek obrączkowych, bezwrzecionowych, krosien oraz produkcji dla sektora wojskowego.
Od roku 1990, na skutek zmniejszającego się zapotrzebowania na maszyny włókiennicze oraz produkcję wojskową, "Wifama" zaczęła chylić się ku upadkowi. W sierpniu 1997 roku Zakład został wykupiony przez prywatnych udziałowców, którzy utworzyli spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Przedsiębiorstwo Innowacyjno-Wdrożeniowe "Prexer - Projekt" Sp. z o.o.
W okresie 14 lat w firmie "Prexer-Projekt", a później także w "Wifamie" i "Wifamie - Prexer" opracowano lub wdrożono do produkcji ponad 80 wyrobów wojskowych, współpracując przy tym z licznymi wojskowymi instytutami naukowymi, uczelniami i ośrodkami badawczo - rozwojowymi. W roku 1997 dla dalszego rozwoju produkcji, szczególnie wojskowej, "Prexer-Projekt" zakupił znaczącą część Kombinatu Maszyn Włókienniczych "Wifama" w Łodzi przy ul. Niciarnianej 45 i utworzył siostrzaną spółkę Z. M. "Wifama" Sp. z o.o. Siedziba Zakładu przeniesiona została na ul. Niciarnianą 45.
źródło: http://www.wifama.com.pl/pliki/onas-historia.htm
"Jest tu tak przyjemnie (...) – że tylko wariat mógłby chcieć stąd uciec."
"Nikt nie jest naprawdę mocny, dopóki nie widzi, jak wszystko może być zabawne."
A gdzie jest kesz? Najwyższe pomieszczenie (wyżej jest tylko dach). I tutaj uwaga na stałych bywalców tego pomieszczenia - szczury. Ale nie jakieś zwykłe szczury, tylko... latające! Bo tym właśnie są dla mnie gołębie. Kamień, proca, łuk, kopyto, uzi, kałach, RPG. Przyda się cokolwiek, czym tylko można zmusić te potwory do ucieczki, aby potem spokojnie podjąć skrzynkę. A, jest jeszcze coś. Warto być sprawnym fizycznie nieco bardziej, niż średnia krajowa. Kesz jest dość wysoko, ale na szczęście jest gdzie postawić nogę. Jedną. A po wszystkim można rozrzucić trochę ziarna, albo suchego chleba, żeby następni znalazcy nie czuli się osamotnieni przy podejmowaniu. Nie muszę chyba dodawać, żeby odkładać tak, jak się zastało, prawda?