Łatwo jest mówić o Polsce
Trudniej dla niej pracować
Jeszcze trudniej umrzeć
A najtrudniej cierpieć.
To jeden z najbardziej znanych napisów umieszczonych na ścianach cel mieszczących się w tym budynku.
W latach 1939-1944 w gmachu przedwojennego Ministerstwa Wyznań
Religijnych i Oświecenia Publicznego miał swoją siedzibę Urząd
Komendanta Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Dystryktu Warszawskiego
(Der
Kommandeur Sicherheitspolizei und des SD fűr den District Warschau),
który powstał w listopadzie 1939 w wyniku przekształcenia IV grupy
operacyjnej (Einsatzgruppe IV).
Budynek, w którym Niemcy urządzili areszt śledczy, wzniesiono w latach
1925-1930
według projektu profesora architektury Zdzisława Mączeńskiego.
Natychmiast po przejęciu gmachu przystąpiono do przebudowy pomieszczeń
archiwum i magazynu czasopism dawnego ministerstwa, mieszczących się w
piwnicy lewego skrzydła budynku. W podziemiach znajdowały się 4 cele
zbiorowe, pozbawione okien, zwane „tramwajami”. Nazwa powstała od
ustawienia krzeseł, dwoma rzędami wzdłuż ścian - tak jak w tramwaju.
Tutaj przywożono więźniów najczęściej po aresztowaniu, bądź po krótszym
lub dłuższym pobycie na Pawiaku. Zdarzały się przypadki, że więźniowie
przebywając po kilka miesięcy na Pawiaku, wywożeni byli do obozów lub
na egzekucje bez przesłuchania. „Badania” w katowni na Szucha były
największą udręką dla więźniów. Śledztwo, w czasie którego stosowano
wymyślne tortury - bicie, kopanie, szczucie psami, duszenie maską
przeciwgazową, przypalanie papierosami, łamanie kości czy wyrywanie
paznokci - prowadzono w gabinetach gestapo na górnych piętrach gmachu
lub w kancelarii dyżurującego gestapowca obok cel w podziemiach
budynku. Jęki i krzyki katowanych więźniów zagłuszało nastawione na
cały regulator radio. Szczególnie niebezpiecznych więźniów trzymano w
izolatkach, najczęściej dodatkowo zakutych w kajdany. Potrafiono brać
na przesłuchanie po kilkadziesiąt razy jedną i tę samą osobę. Wanda
Ossowska - członek ZWZ, związana z wywiadem zagranicznym, aresztowana z
obciążającymi ją materiałami, była przesłuchiwana na Szucha 57 razy. W
jednej z izolatek, jako więzień bezimienny „X” był przetrzymywany i w
końcu zamęczony najwyższy przedstawiciel władz cywilnych Polskiego
Państwa Podziemnego - Delegat Rządu RP na Kraj - prof. Jan
Piekałkiewicz. Zmarł z wycieńczenia w czerwcu 1943 r w celi izolacyjnej
na l oddziale Pawiaka, do końca odmawiając zeznań. Przed śledztwem nie
chroniły wiek, płeć, ani stan zdrowia. Bito okrutnie nawet kobiety w
zaawansowanej ciąży. O bezmiarze zadawanych cierpień świadczą licznie
zachowane na ścianach cel napisy, często anonimowych więźniów, będące
jednocześnie świadectwem męstwa i patriotyzmu przetrzymywanych tu
ludzi, z których wielu zamęczono.
W czasie Powstania Warszawskiego budynek na Szucha pełnił rolę punktu
rozdzielczego dla ludności z południowych, zajętych przez Niemców,
dzielnic Warszawy. Z pośród przebywających tu ludzi kilka tysięcy
zostało zamordowanych w ruinach gmachu Głównego Inspektoratu Sił
Zbrojnych, na okolicznych skwerach i podwórkach, a ich zwłoki spalono.
O rozmiarze zbrodni świadczy informacja zawarta w Protokole Okręgowej
Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Warszawie z czerwca 1946 r., że
odnalezione w piwnicy przy al. Szucha 12/14 prochy ludzkie ważyły
5.578,5 kg. Z części przetrzymywanych tutaj formowano żywe osłony dla
hitlerowców szturmujących powstańcze barykady. Pozostali wysłani
zostali do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd wywieziono ich do
obozów koncentracyjnych, na roboty przymusowe do Niemiec, lub -
zwłaszcza osoby starsze, kobiety i dzieci - rozmieszczono w różnych
miejscowościach Generalnego Gubernatorstwa.
Tuż po zakończeniu II wojny światowej mieszkańcy Warszawy, byli
więźniowie i ich rodziny traktowali to miejsce jak cmentarz. Palono
znicze i składano kwiaty czcząc pamięć pomordowanych. To z ich
inicjatywy podjęto ideę utworzenia w podziemiach gmachu mauzoleum -
miejsca pamięci narodowej.
Za stroną: http://www.muzeumniepodleglosci.art.pl/index.php?strona=mauzoleum
chciałem coś dopisać, ale ugryzłem się w palec. To nie miejsce na żarty.