To miejsce pozostaje namacalnym dowodem socjalistycznego myślenia, które występowało nawet w schyłkowej fazie komunizmu w Polsce. Kiedy pod koniec lat 70 zbudowano kościół św. Józefa, pojawił się problem z dotarciem do niego dla ludzi mieszkających po prawej stronie torów. Długo nie robiono nic, gdyż władzy nie było na rękę pomaganiem obywatelom w docieraniu do kościoła. Gdy jednak w końcu zdecydowano się rozwiązać problem w myśl zasady, że socjalizm bohatersko stawia czoła problemom, które sam stworzył, powstało to co widzicie…
Słusznych rozmiarów stalowa kładka miała, w zamierzeniu, zapewnić bezpieczne pokonywanie torów. Założenia założeniami, a rzeczywistość była taka, że z racji jej wysokości korzystano z kładki niechętnie. Okolice obudowano płotem, by jednak zachęcić ludzi do cieszenia się dobrodziejstwem kładki – efekty jednak były dalekie od oczekiwań władz.
Do dziś kładka stoi raczej pusta i mało używana. Podobne, choć starsze i mocno już zużyte obiekty na dworcu głównym są rozbierane i kto wie, czy i ona nie podzieli ich losu…
Keszyk to magnetyczny mikrus, schowany w kładce od strony szkoły nr 22. Aby go znaleźć, nie trzeba wchodzić na kładkę. Więcej wyjaśnią spoiler i podpowiedź. W środku dwie kolejne cyferki do finałowej skrzynki.