CHATKA PUCHATKA #12
Kesz należy do mojej listy Opuszczonych Przydrożnych Chatek
Pozostałe lokalizacje można zobaczyć -> TUTAJ
----------------------------------------------
Tym razem Puchatek zawitał do stolicy polskiego morza. Do Trójmiasta, a dokładniej Gdańska, a jeszcze dokładniej do chwalebnej stoczni która wyryła w naszej historii wielki znak.
Puchatek postanowił na własne małe ślipia, zobaczyć jak to się teraz ma w XXI wieku. Jak działa, jak wygląda i jak odbiorą go tutejsi ludzie.
Wszedł na teren stoczni, niczym wielki zapomniany bohater. Nikt nie chciał go o coś zapytać, być może pomóc - bo kto wie czy dziwny żółty miś, się czasem nie zgubił na tak wielkim terenie. Każdy gdzieś gnał, każdy gdzieś odwracał wzrok i każdy sprawiał wrażenie zupełnie nieprzejętego obecnością Puchatka.
To co zobaczył przerosło jego oczekiwania. To nie był już widok prężnej działającej infrastruktury, którą moglibyśmy się szczyć tu i ówdzie. Warunki pracy w tym miejscu są zaniżone do minimum... minimum na które jeszcze przymyka się oko... Co drugi budynek jest opuszczony, a co czwarty jest zamknięty i grozi zawaleniem...
Gdzie ta chluba i duma, krzyknął w myślach Puchatek...
W tym samym momencie wyrósł mu jak z pod ziemi, ogromny gmach. Przyjrzał mu się uważnie, podrapał po sierściuchowatej głowie i bezapelacyjnie stwierdził że ten cały gmach musi być równie opuszczony co i inne mniejsze budynki które spotkał na swojej drodze.
Nie omieszkał wejść do środka, by zbadać każdym swoim zmysłem, tajemnicę budynku z widokiem na żurawie.
Kręcił się, biegał, skakał i hulał, aż w końcu ustał przed wielką czeluścią na suficie. Nie miał już innej drogi zwiedzania...
Po bardzo krótkim namyśle, a właściwie chyba jej braku... dał 3 susy w górę i już był na mrocznym poddaszu. Wyjrzał zza włazu którego nie było... pomachał do żurawi. Zobaczył jednak że da się wejść jeszcze wyżej... I tak też to właśnie uczynił.
Znalazł tam mięciutkie posłanko, na którym przeleżał kilka następnych dni...
----------------------------------------------
Keszyk znajduje się w miejscu gdzie Nasz Misio
przeleżał kilka dni w totalnym rozleniwionym bezruchu.
Poniższe zdjęcia ustawione są w odpowiedniej kolejności.
Wskazują kolejno to co widział Puchatek.
Idąc tropem nieprzypadkowej kolejności zdjęć,
powinniśmy dojść do najwyższego możliwego miejsca budynku,
dostępnego od jego wnętrza.
W tym że końcowym miejscu,
natkniemy się na z pozoru miękkie szare włókno.
I to w nim znajdziemy keszynę,
upamiętniającą wyprawę i losy Kubusia.