Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
W hołdzie „Rodzinie Zakroczymskiej” - OP45E3
Cześć ich pamięci... "jesteśmy jedną rodziną"
Właściciel: ZalewHK
Ta skrzynka należy do GeoŚcieżki!
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 91 m n.p.m.
 Województwo: Polska > mazowieckie
Typ skrzynki: Nietypowa
Wielkość: Mikro
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 13-12-2011
Data utworzenia: 13-12-2011
Data opublikowania: 13-12-2011
Ostatnio zmodyfikowano: 04-05-2015
62x znaleziona
2x nieznaleziona
5 komentarze
watchers 2 obserwatorów
47 odwiedzających
40 x oceniona
Oceniona jako: dobra
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Można zabrać dzieci  Zalecane szukanie nocą  Dostępna rowerem  Szybka skrzynka  Weź coś do pisania  Miejsce historyczne  Dostępna tylko pieszo  Potrzebne hasło do logu! 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

Piotr Zapart - więzień Fortu Nr 1 w Zakroczmiu

1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie. Zostałem wpędzony z innymi mężczyznami za druty kolczaste do byłego obozu jeńców radzieckich na terenie fabryki „Pocisk" w Rembertowie. Żołnierze dywizji SS im. H. Goeringa okrążali systematycznie poszczególne osiedla i wyciągali mężczyzn [w wieku 14 – 60 lat]. Zaczęła się deportacja w nieznane.

14 sierpnia nad ranem popędzono nas w stronę Gocławka. Zmieniono kierunek w stronę Strugi. Następnie przez Kawęczyn, Ząbki popędzono nas do Wisły. Potem nocą do tajemniczych rowów, w których spotkaliśmy mężczyzn z Pragi i Saskiej Kępy. I tak znaleźliśmy się w fosach Twierdzy Zakroczymskiej [Fort Nr1]. W fosach, na gołej ziemi, otoczeni 15-metrowym wysokim murem. Na wierzchu wałów zasieki z drutu kolczastego i ustawione posterunki z karabinami maszynowymi. Legliśmy głodni na gołej, mokrej ziemi. Wyczekiwaliśmy śmierci głodowej. W pewnym momencie u wylotu włazów do fortów nadjechała pod eskortą furmanka powożona przez kobiety z trzema beczkami jedzenia. Żołnierze ustawili się w olbrzymiej długości kolejce. Każdy podchodzący z więzionych otrzymywał zupę w litrowej puszce po konserwach zawieszonej na drucie, kawałek chleba i łyżkę. To była zorganizowana pomoc społeczeństwa Zakroczymia i pobliskich wiosek. Wykorzystując sytuację napisałem na zwitku adres oraz kilka stów: „Jesteśmy w Zakroczymiu, ludność opiekuje się nami!”. W ten sposób moja żona oraz inne rodziny otrzymali informację o naszych losach.

Więźniów było około 3 tyś. Był z nami ks. Józef Pałtynowicz z kościoła św. Floriana na Pradze [oraz ks. Leon Kotyński i ks. Henryk Bogacki – księża Pałtynowicz i Kotyński pełnili w tym czasie obowiązki administratorów parafii w Zakroczymiu]. On zainicjował w obozie nabożeństwo. 15 sierpnia z kołków pozostałych po budowie zasieków więźniowie wykonali krzyż, a następnie wkopali go w szczyt wału. Potem jeszcze splantowali ziemię. Swym zaangażowaniem zrobili tak potężne wrażenie, że straż obozowa nie była w stanie protestować. Udział we Mszy św. wzięli wszyscy. W czasie jej trwania złożyliśmy uroczystą przysięgę, że dla opiekunów swoich zachowamy wdzięczność, póki żyć będziemy.

Akcja opiekuńcza miała charakter specyficzny i skuteczny. W promieniu około 40 km ponad 30 wiosek organizowało pomoc więźniom. Społeczeństwo pełniło dyżury. Przenosiło hasło do innych wiosek, że jest ich dyżur przygotowywania posiłków. Rankiem wszystkie zupy ugotowane przez gospodynie zlewano do beczek znajdujących się na wozach i odwożono do fortu. Innym widokiem, który utkwił mi w pamięci, to kobiety z pełnymi wiadrami zupy zawieszonymi na sondach, a z boku dziecko niosące chleb. Przejaw ten hitlerowcy próbowali stłumić, ale bezskutecznie. Były wypadki strzelania pod nogi, aresztowania, a nawet wywózki do obozów. Ale działania nie przynosiły oczekiwanych przez Niemców skutków. W końcu ogłosili, że pomoc więźniom mogą udzielać tylko członkowie rodziny. [W ten sposób przy zasiekach powstała „Rodzina Zakroczymska”. Od tego momentu, przy okazywaniu pomocy przekonywano wartowników, iż „opiekunowie" są związani więzami krwi ze swoimi „podopiecznymi”. Potwierdzeniem tego był sposób powitania: pocałunki i uściski. Niemcy byli bezradni.] Odtąd wszyscy więźniowie byli krewnymi swoich opiekunów,

Okupant zmienił pierwotne postanowienie wymordowania więźniów. Rozesłał ich do różnych obozów. W ten sposób trafiłem do Mulheim-Ruhr. W nowym miejscu doczekałem się wyzwolenia.

[Więźniowie, ujęci bezinteresowną pomocą mieszkańców Zakroczymia, złożyli obietnicę: „szczególnie czujemy się szczęśliwi z tego, że wy uratowaliście nas od niechybnej śmierci, a my teraz możemy w realnym czynie przekształcić słowa przysięgi - stanowimy „Rodzinę Zakroczymską”].

Po wyzwoleniu przybyłem do Zakroczymia, aby złożyć opiekunom naszym wyrazy serdecznego podziękowania, gdyż oni uratowali nas od śmierci. Zobaczyłem nie miasto, lecz rumowisko, jakie zostawiła straszliwa wojna. Był to przygnębiający widok.

[Dla wszystkich, którzy udowodnili, że „życie zwycięża śmierć”, ucieleśnieniem tej idei stała się szkoła podstawowa w Zakroczymiu - „Pomnik Wdzięczności” więźniów Fortu I Twierdzy Zakroczymskiej.

We wrześniu 1939 r. został uszkodzony budynek szkoły oddanej do użytku 1.IX.1932 r. Faszyści rozebrali go, a cegłę i cały materiał przeznaczyli na naprawę dróg o znaczeniu strategicznym. Po zakończeniu działań wojennych, to właśnie byli więźniowie I Fortu pomogli odbudować gmach szkolny – grzejniki pochodziły z ruin Dworca Głównego Głównego Warszawie].

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
Spojler
Wpisy do logu: znaleziona 62x nieznaleziona 2x komentarz 5x Obrazki/zdjęcia 1x Wszystkie wpisy Galeria