Wierni nie chcieli oddać budynku, w którym obecnie mieści się Filharmonia Zielonogórska. Dlaczego?
Cofnijmy się o 100 lat. Na początku XX wieku plac nie jest tak gęsto zabudowany. W 1902 r. gmina ewangelicka kupuje dom i zabudowania gospodarcze należące do Eduarda Burchardta. Już wcześniej, na działce obok funkcjonuje schronisko i przytułek prowadzone przez parafię. Jednak stare domy nie zaspakajają potrzeb wiernych. Zapadła decyzja o budowie nowego domu ewangelickiego - dzisiejszej filharmonii.
Projekt wykonany przez zielonogórskiego architekta Augusta Hammerlinga został zatwierdzony 31 marca 1909 r. I się zaczęło! Budowa ruszyła w błyskawicznym tempie. 12 grudnia 1909 r. kominiarz Ferdynand Haasler wystawił zaświadczenie, że budynek spełnia warunki pożarowe. Od tego momentu dom służył parafianom przez kilkadziesiąt lat.
Kiedy w październiku 1945 r. parafię św. Jadwigi przejął pierwszy polski proboszcz Kazimierz Michalski, w mieście było sporo mienia należącego niegdyś do ewangelików.
Ksiądz Michalski po kolei przejmował opuszczone świątynie i zabudowania kościelne. Na podstawie decyzji wojewody z grudnia 1945 r. zagospodarował również Dom Katolicki, który zamienił w centrum życia parafialnego. Tutaj nie tylko nauczał religii, ale również organizował życie kulturalne: przedstawienia i koncerty. To nie mogło się podobać komunistom. Dlatego postanowili odebrać budynek.
Korzystali z nieuregulowanego statusu prawnego majątku kościelnego na Ziemiach Odzyskanych. Decyzję wojewody z 1945 r. uznawano za tymczasową i w zasadzie nieobowiązującą. I w całej Polsce władze zaczęły odbierać kościołowi budynki lub naliczać czynsze jak za dzierżawę lokali użytkowych. Zielona Góra nie stanowiła tutaj wyjątku. Władze postanowiły odebrać budynek i nie przejmowano się petycjami składanymi przez parafian.
Decyzja o eksmisji zapadła w Warszawie. W środę 3 kwietnia 1960 r. minister Jerzy Sztachelski zatwierdził ją, odręcznie pisząc polecenie "należy realizować”. Miejscowe władze miały tylko określić odpowiedni termin. Wybrały sobotę, 28 maja. W ostatniej chwili czynność przesunięto o dwa dni. W niedzielę, 29 maja, podczas mszy, proboszcz Kazimierz Michalski poinformował wiernych o planach władz.
Następnego dnia o 9.00 przed Domem Katolickim zbiera się kilkanaście kobiet. Parafianie udają się do ratusza z prośbą o wycofanie się z eksmisji. Niespełna godzinę później pojawiają się pracownicy Miejskiej Rady Narodowej. Nic nie zapowiadało gwałtownych zamieszek. Wejście do budynku blokowały jedynie kobiety, które nie chciały się rozejść.
- Stałem kilkanaście metrów obok, na górce przed kościołem - wspomina Zdzisław Matelski, skazany na rok więzienia za udział w zajściach. - Po chwili pojawiło się kilku milicjantów, którzy przyszli z pobliskiej komendy przy ul. Kasprowicza. I nawoływali przez tubę: "Proszę się rozejść”. Kobiety się nie rozstąpiły. Wtedy dowódca chciał je rozsunąć i przewrócił ciężarną. Kiedy jeszcze sięgnął po pałkę wśród obserwatorów akcji rozległ się pomruk złości. Przyjechał właśnie autobus PKS i na placu przybywało ludzi.
Milicjanci się wycofali, by po kilkunastu minutach powrócić w większej grupie. Zaczęła się szarpanina. Wtedy ruszyli się mężczyźni.
O 11.30 - na placu jest już ok. 2.000 osób. Milicja, po raz pierwszy używa granatów z gazem łzawiącym, kilka wrzucają do kościoła. Tłum odpowiada kamieniami i brukiem wyrywanym z ulic. Do Zielonej Góry ściągane są posiłki z Gorzowa i Poznania.
Rozpoczynają się wielogodzinne walki. Pojawiają się ciężko ranni. Demonstranci oblegają komisariat przy ul. Kasprowicza, w którym ukryli się milicjanci. Budynek jest obrzucany kamieniami, a stojące przed nimi dwie ciężarówki Gaz-51 spalono.
Walki przenoszą się na sąsiednie ulice: Żeromskiego, Mariacką i Kupiecką. Ok. 16.00 w rejon ul. Kasprowicza przybywają oddziały ZOMO z Poznania, które odblokowują komisariat. Dochodzi do ciężkich walk. 50 milicjantów zostaje w nich poturbowanych. Pół godziny później ZOMO definitywnie przepędza demonstrantów z pl. Powstańców Wielkopolskich. Walki trwały do wieczora.
Pod zarzutem udziału w zajściach chuligańskich zatrzymano 333 osoby. W sumie skazano 182 demonstrantów.
Władze zabrały kościołowi budynek. Do sprawy powrócono po 1989 r., kiedy to parafia wystąpiła o zwrot swojego mienia. Chodziło o to, że w 1971 r. uregulowano przechodzenie majątku poniemieckiego na własność kościoła. Eksmisja z 1960 r. uniemożliwiła jednak uwłaszczenie. Dlatego 4 sierpnia 1992 r. władze Zielonej Góry w zamian za budynek filharmonii oddały kościołowi były ośrodek KW PZPR na Wzgórzach Piastowskich. Obecnie znajduje się w nim siedziba biskupa.
(źródło: Gazeta Lubuska)___________________________________________________
O keszu: skrzynka mikro, ukryta nieopodal pomnika.
Keszyk znajduje się w miejscu bardzo ruchliwym (dlatego proszę o szczególną uwagę!) i jest dostępny całą dobę.
Zapamiętaj sposób ukrycia kesza i w taki sam sposób zamaskuj go dla poszukiwaczy którzy przyjdą po Tobie!