Będąc malcem mieszkałem w okolicy i prawie codzienną atrakcją była wycieczka do parku przy AWF, onegdaj imienia Świerczewskiego (tego, co się kulom nie kłaniał). Wycieczka była atrakcyjna z kilku powodów: 1) przechodziło się koło lodziarni, czasem mozna było więc naciągnąć rodzica albo babcię na loda 2) mijało się straż pożarną, można było obejrzeć fajne wozy strażackie 3) sam AWF byl fajny. Jego głównymi atrakcjami były:
- dziwne posągi i pomniki, w tym - widoczny na zdjęciu walec
- można było pooglądać sportowców w akcji: np dżudoków na hali albo panów, co grają w dziwną piłkę nożną, w dodatku piłka miała kształt jajka.
- las ze starymi drzewami, w których były dziuple, w których można było się schować przed babcią
no i tu dochodzimy do sedna. wykorzystałem jedną z dziupli (no, może nieco mniejszą) do schowania kesza.
POLECAM zrobienie trasy od ul. Podleśnej (geokesz "lodowisko" bio5) do Fortu Bielany (olgierd). Prawie cała trasa pięknym lasem. Powodzenia!