Do założenia niniejszej skrzyneczki zainspirowała mnie historia usłyszana z ust blisko dziewięćdziesięcioletniego staruszka siedzącego niedaleko miejsca ukrycia kesza. Nawet większość autochtonów nie zdaje sobie sprawy, jak mroczną tajemnice i historie skrywa ten niepozorny mostek w pszczyńskim parku.
Z początkiem XX w. podczas burzy para młodych ludzi udala się na romantyczny, letni spacer. Szli objęci, spacerując pomiędzy rozłożystymi dębami, kontemplując uroki pałacu w tle. Gdy zatrzymali się na moście, chłopak oparł się o koło zębate. Objął wybrankę… Długo zastanawiał się który moment wybrać. Od dłuższego czasu zanosił się z tym zamiarem.
- To już koniec…. Ostatni spacer – pomyślał –Musze Jej to powiedzieć.
Był zdecydowany, by wyznać, że nic z tego związku nie będzie. Kocha inną i chce odejść.
Gdy zebrał w sobie wewnętrzną sile, by w końcu wykrztusić to zdanie, Ona niespodziewanie zapytała:
- Kochasz mnie?
Pytanie zabrzmiało jak Dzwon Zygmunta. Chłopak nie miał odwagi, by w tym momencie powiedzieć prawdę……
- Oczywiście Kochanie – bezlitośnie skłamał, patrząc prosto w oczy niczego nie podejrzewającej dziewczynie.
W tym momencie piorun uderzył w koło zębate, które obróciło się i pociągnęło w doł chłopaka, topiąc w czeluściach toni jego ciało.
Od tego czasu miejscowi zaczęli szerokim łukiem omijać mostek w czasie burzy, nazywając go Mostem Prawdy.
Legenda głosi, iż każdy stojący przy kole zębatym, gdy skłamie zostanie wchłonięty przez wodne czeluści. Tylko prawdomówni mają szansę przeżyć.
Proponuję sprawdzić to samemu i odbyć spacer z ukochaną osobą....
Chociaż nie.... to może być niebezpieczne....