Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Je moet ingelogd zijn om deze cache te loggen of te bewerken.
stats
Toon cache statistieken
kamień nieszczęścia - OP3651
z lubelskich legend...
Eigenaar: NasTroje
Log in om de coördinaten te kunnen zien.
Hoogte: 181 meter NAP
 Provincie: Polen > lubelskie
Cache soort: Traditionele Cache
Grootte: Micro
Status: Kan gezocht worden
Geplaatst op: 18-05-2011
Gemaakt op: 21-05-2011
Gepubliceerd op: 21-05-2011
Laatste verandering: 02-01-2014
477x Gevonden
7x Niet gevonden
10 Opmerkingen
watchers 10 Volgers
235 x Bekeken
243 x Gewaardeerd
Beoordeeld als: goed
1 x Aanbevolen
Deze cache is aanbevolen door: Polimerek
Om de coördinaten en de kaart te zien
van de caches
moet men ingelogd zijn
Cache attributen

Go geocaching with children  Bike  One-minute cache  Take something to write  Fixed by magnet 

Lees ook het Opencaching attributen beschrijving artikel.
Beschrijving PL

Jedną z osobliwości lubelskich jest kamień nieszczęścia, o którym krąży makabryczna legenda.
Pochodzi on podobno ze Sławinka pod Lublinem. Na początku XV-go wieku "urzędował" on na placu Bernardyńskim, dawnym placu Straceń, jako podstawa pod pień dębowy, ociekający krwią skazańców.

Zdarzyło się raz, że kat ściął głowę niewinnego człowieka, z takim rozmachem, ze pień rozłupał się na połowę, a topór wyszczerbił w kamieniu głęboki wyłom.

Potem ktoś go przytoczył na plac przy ul. Rybnej. Pewnego dnia szła tędy kobieta z dwojakami, niosąc dobry obiad mężowi pracującemu przy budowie. W pobliżu kamienia potknęła się i upadła, rozbijając garnki na jego powierzchni. Zapach okraszonej zupy przynęcił kilka wałęsających się psów, które rzuciły się na żer, oblizały kamień skrupulatnie i wszystkie padły nieżywe. Widok martwych zwierząt wywołał niezwykłą sensację, a plac otrzymał nazwę Psiej Górki.

Z czasem przekonali się ludzie, że dotknięcie kamienia ręką, lub bosą stopą wytwarza kontakt miedzy nim a człowiekiem, sprowadzając nieszczęście. Złakomił się na kamień pewien piekarz i użył go do pieca budującej się piekarni. Wkrótce śmiałek spalił się w tym piecu, zamknięty przez własną żonę i adorującego ją czeladnika.

Zły kamień wrócił na Psią Górkę i oślepił murarza, który z zawziętością uderzył go młotem. Wkrótce na tym placu, sumptem Mikołaja Łosia z Grodkowa, przystąpiono do budowy kościoła Trynitarzy. Po wybudowaniu murów przyszło ludziom na myśl, aby wtoczyć kamień do kościoła i użyć go przy budowie ołtarza. Wkrótce okazało się, że pomimo wzniesienia budynku i dzwonnicy kościół nigdy nie zostanie skończony, bo brakło funduszów na dokończenie wnętrza. Mury kościoła w kilkadziesiąt lat później zakupił Paweczkowski i usunąwszy kamień, przerobił gmach na pałac dla siebie, który dotąd stoi na Psiej Górce.

Po wybudowaniu Soboru prawosławnego na Placu Litewskim kamień nieszczęścia znalazł się obok niego i spowodował śmierć żołnierza, który spadł z dzwonnicy miażdżąc sobie czaszkę na powierzchni złośliwca. Władze rosyjskie obawiając się o całość Soboru w takim sąsiedztwie eksmitowały kamień za miasto. Przy budowie prochowni dostał się on jakimś sposobem do fundamentów. Ogólnie jest wiadomo, ze w roku 1919 prochownia wyleciała w powietrze.

Dwadzieścia lat przeleżał kamień bez żadnych efektów. Na koniec znalazł się na rogu uliczki Jezuickiej, na wprost Trynitarskiej Bramy. Gdy przyszyła wojna lotnicy niemieccy latali nad Lublinem zrzucając bomby. I oto kamień znowu okazał swoje fatum, bo najwięcej ofiar w ludziach poniosła goszcząca go uliczka Jezuicka i Katedra na którą spozierał przez wylot Bramy Trynitarskiej. Mimo, że eskadra zataczała duże koła, to bomby padały głównie w promieniu działania kamienia nieszczęścia.

Obecnie ten kamień ten - istny prześladowca ludzkości, spoczywa dalej na rogu cichej uliczki Jezuickiej i szczerzy do przechodniów szczerbę po katowskim toporze.

Czy naprawdę przynosi nieszczęście - nie wiem, ale wolę tego nie sprawdzać...

Powyższe informacje zaczerpnięte są ze strony;

http://www.lublin.eu/_Kamien_nieszczescia_-1-123.html

 

Klika słów o keszu:

Skrzyneczka typu micromagnetico - koniecznie trzeba zabrać ze sobą coś do pisania!

Kordy wskazuja w przyblizeniu na rzeczony "kamień". Sam kesz ukryty jest w promieniu 5-10 m od niego.

Gdy wejdziemy przez Bramę Trynitarską "kamien nieszczęścia" znajdziemy po swojej lewej stronie - tuż przy rogu kamienicy. Keszyk natomiast ukryty jest na prawo od Bramy. Szukamy pod pierwszym parapetem zielonej kamienicy.

Proszę o wyrozumiałość i uwagi (również krytyczne) gdyż to nasza pierwsza założona skrzynka :)

 

Afbeeldingen
kamień....
sprawca nieszczesc...