Był to jeden z całego szeregu tego rodzaju lokali, z których słynęło Bydgoskie Przedmieście na przełomie XIX/XX Lokal początkowo zwany "Thalgarten" Ogród w Dolinie znajdował się na Rybakach, naprzeciw gimnazjalnego Ogrodu Botanicznego. Nie był wzmiankowany przez turystyczne przewodniki ; chociaż położony nieopodal popularnego nadwiślańskiego punktu widokowego - Grzyba i na tyłach luksusowych rezydencji początkowego odcinka Bydgoskiej (w jednej zamieszkiwał fabrykant pierników Gustav Weese), to o kręgu klientów przesądzało sąsiedztwo Portu Zimowego powstałego w 1883 r. i raczej ubogiej dzielnicy. Jednak nie do końca : o wcześniejszej porze, popołudniami, spotykało się w nim również towarzystwo z lepszych sfer, przyciągane sławą tutejszych andrutów (to nieco zaskakuje) i zupy rakowej. Poza tym nie było to miejsce pozbawione uroku. Drewniany parterowy budyneczek (mieszczący także mieszkania) z modną "szwajcarską" werandą, krył się w cieniu starych drzew, pośród których ustawiono stoliki. Szczególną ozdobą ogrodu był wysoki pień z bocianim gniazdem.
Było skromnie, lecz chyba miło. Jak widać na załączonym obrazku można było odpoczywać i jednocześnie obserwować życie portu, wówczas ruchliwego miejsca, od 1888 r. połączonego nadwiślańską bocznicą kolejową z Dworcem Miasto. Jeszcze po odzyskaniu niepodległości w 1923 r. wzmiankowana była restauracja i kawiarnia "Szwajcarska Dolina" Bolesława Wesołowskiego, od lat trzydziestych już tylko mieszkania. (tekst Jerzy Damasłowski)
Właścicielka domu oznajmiła mi że w zeszłym roku część resteuracyjna o powierzchni około 100m2 została rozebrana bo groziła zawaleniem. W każdym razie cześć mieszkalna czy jak kto woli druga część restauracji ma się doobrze i jeszcze jakiś czas postoi.
Skrzynka wchodzi w skład projektu Bydgoskie Przedmieście. W środku literka potrzebna do skrzynki finałowej. Skrzynka to mikromagnetyk bez ołówka.
Miłego szukania!